Kilkumiesięczna działalność klubu BB Aero, szkolącego pilotów szybowcowych i samolotowych zaczyna znajdować fanów wśród bialczan. Są pierwsi kursanci.
- Można powiedzieć, że pomału się zadamawiamy – mówi z satysfakcją prezes Ośrodka Szkolenia Lotniczego BB Aero Marian Fijołek.
Przyznaje, początki były trudne. Umowę na korzystanie z lotniska firma podpisała z miejską spółką ZGL w lipcu ubiegłego roku, a certyfikację na bialskie lotnisko otrzymała dopiero pod koniec stycznia tego roku. I dopiero wtedy w praktyce mogła rozpocząć tu swoją działalność.
Później z miesiąca na miesiąc było już coraz łatwiej. A nawet pojawiły się pierwsze sukcesy. – W lutym pobiliśmy rekord w holowaniu szybowca na tym właśnie lotnisku. Hol wynosił 1852 metry – wspomina Fijołek.
Od wiosny trwają już na bialskim lotnisku regularne szkolenia. – Aktualnie szkolimy pilotów w akrobacji szybowcowej wyższej, jak i w szkoleniu podstawowym. I tu mamy kolejny sukces, bo wreszcie możemy się pochwalić kursantami z Białej Podlaskiej – mówi prezes.
Bialczanie zasiedli za sterami nie tylko szybowców. BB Aero ma ucznia, który ćwiczy loty na samolotach ultralekkich. – Ten pan jest aktualnie w połowie kursu – dodaje Fijołek.
Pojawiają się jednak i problemy. Na pasie startowym zamontowana jest specjalna wyciągarka dla szybowców. Niestety przez ten teren często przechodzą mieszkańcy miasta, wchodzący na lotnisko. – Nie zdają sobie sprawy, jak niebezpieczna może być rozciągnięta linka wyciągarki, która ma grubość 5 mm i daje 17,5 metra żagla. Już mieliśmy w kraju przypadek, że taka lina ucięła człowiekowi nogę. Chcielibyśmy jako firma uniknąć takiego nieszczęścia w naszej działalności – mówi prezes.
Przyznaje jednak, że spacerujący po terenie lotniska ludzie, to spory problem, a przy tym zagrożenie.
– Poza tym wydaje nam się, że już zaaklimatyzowaliśmy się na bialskim lotnisku. Jest coraz lepiej – cieszy się prezes.